sobota, 10 stycznia 2015

Rozdział 5 – Część 1 – Amanda


„Niedomówienie – ni to kłamstwo, ni to prawda, a gorsze niż oba razem wzięte.”


~ 7 października ~

Właśnie zaczynaliśmy lekcję angielskiego z panią Kyoumi Palmer – ładną, krótko ściętą młodą Azjatką, gdy niespodziewanie do klasy wszedł nasz wychowawca – pan David Dallas, nauczyciel matematyki.
Mężczyzna ubrany był dziś w białą koszulę, szarą marynarkę i ciemne spodnie, a jego zadowolony wyraz twarzy mówił ewidentnie, że powinniśmy się bać. Miał on bowiem w zwyczaju śmiać się z naszego nieszczęścia. Oczywiście nie chodzi o to, że nas nie lubi.
Proszę wybaczyć, że przerywam lekcję, ale musimy to załatwić dzisiaj. – zaczął wyjmując z ciemnej teczki dość pokaźny plik kartek. – Mam dla was informacje odnośnie przydzielonych wam uczniów. Do tego od jutra część z nich dołączy również do naszej klasy, więc proszę abyście ciepło ich przyjęli.
A będą jakieś ładne dziewczyny? – spytał donośnie Michael, za co od razu dostał po głowie od siedzącej obok Amber.
Ty Michael lepiej pilnuj swojej dziewczyny, a nie się za innymi oglądasz.
Ale ja się za nikim nie oglądam! Mam tylko jeden ideał, który siedzi obok mnie. – uśmiechnął się przytulając czarnowłosą.
Dobra dobra, koniec tego dobrego. – rzucił i począł wywoływać uczniów z pierwszych ławek. – Hernandez, Diaz, Yeong...Eun Yeong. – poprawił się, wiedząc, że zaraz padnie pytanie, które z bliźniaków jest wołane. – Rozdajcie proszę te dokumenty. – Cała trójka od razu zabrała się do działania. – Macie tu informacje odnośnie uczniów, którymi będziecie się zajmować.
Poczekałam aż Eun wręczy mi teczkę z papierami i zaraz zaczęłam przeglądać informacje o moich nowych podopiecznych. „A to ci niespodzianka” pomyślałam dostrzegając na zdjęciu Daniela Johnsona. Zaraz też przejrzałam inne kartki i okazało się, że nie jest on jedyną osobą, którą przyjdzie mi się zająć. Na dalszych stronach znajdowały się informacje o niejakim Derricku Perhamie. Spojrzałam na załączone zdjęcie. Przedstawiony na nim chłopak był raczej typem buntownika. Krótko ścięte ciemne włosy, lekki zarost, skórzana kurtka. „Nie sprawia większych problemów” miało zapewne oznaczać, że da się go ujarzmić, zobaczymy.
Spojrzałam na siedzących obok Herberta i Aratę. O ile po tym pierwszym nie dało się powiedzieć, co myśli o swoich podopiecznych, o tyle Azjata miał niezbyt zadowoloną minę.


~


Kiedy lekcja dobiegła końca spakowałam książki i podeszłam do chłopaków.
Kogo macie?
Nikola Elvestad. – przeczytał Herbert spoglądając na kartki.
Tanya Bowman. – rzucił niemrawo Arata.
A ty kogo masz?
Daniela Johnsona, takiego drobnego blondyna i jakiegoś Derrick'a Perham'a. Teraz przerwa, idziemy do jadalni? Muszę złapać gdzieś Callie i Larrego.
To ty ich złap i widzimy się na miejscu.
Oke.
Szybko udało mi się odnaleźć wspomniane wyżej osobniki i zaprowadzić je na obiad.
Kogo macie? – spytał Michael, kiedy usiedliśmy już w naszym kąciku pod piętrem Elity.
Ja mam jakiegoś chłoptasia z pierwszej klasy. – powiedział Larry, rozsiadając się wygodniej na kanapie. To było chyba najfajniejsze miejsce w tej części jadalni. Czteroosobowa kanapa pod oknem, przed nią ława, a zaraz za nią niskie siedzenia stojące na dywanie.
A ja dziewczynę z trzeciej, jakąś...Katie Melendez.
Callie, skarbie, to może urządzimy sobie podwójną randkę? – spytał Larry, przybliżając się do siedzącej obok dziewczyny.
Chyba śnisz idioto. – rzuciła odpychając go lekko od siebie, a ten w odpowiedzi zrobił minę zbitego psiaka.
Jak możesz być taka nieczuła?
Ja nieczuła? Ja jestem bardzo czuła. – dodała ponownie uderzając brązowowłosego.
Czemu tak mnie ciągle odtrącasz noo? – odrzekł z wyrzutem.
Bo ciągle jestem zajęta.
Jak to? – spytałam zdziwiona odrywając się od jedzenia sałatki makaronowej i czytania o Perhamie.
Eeee...to znaczy...to jeszcze nic pewnego... – speszyła się, gdy siedem par oczu wpatrywało się w nią z wyczekiwaniem. – Muszę tak przy wszystkich?
Zaczęłaś to dokończ. – Callie chwilę czekała, myśląc, że może jednak jej odpuścimy, ale widząc, że wszyscy czekają w końcu się odezwała.
No bo wczoraj spotkałam się z... – ponownie zrobiła pauzę. – Z Rogerem. – dokończyła, a ja w tym momencie myślałam, że śnię.
Ty chyba żartujesz. – rzuciłam bez namysłu. – Wiesz co sądzę o twoim spotykaniu się z nim? Szczególnie teraz, kiedy oboje zostaliście zranieni?
Proszę, nie psuj mi humoru, nie teraz, kiedy wreszcie może mi się udać. – szepnęła błagalnie. Spojrzałam na chłopaków siedzących obok, a ci wydawali się niewzruszeni naszą wymianą zdań...no może poza Larrym, który siedział teraz z otwartymi szeroko oczami, jakby nie dowierzając w to, co właśnie usłyszał.
Nie wiem co ty masz z tymi facetami, ale znałaś moje zdanie na temat Charlesa, znasz i na temat Rogera. I wiesz również, że nie chce się wtrącać w twoje prywatne życie. – spojrzałam na nią. Jej mina zdawała się mówić „chyba nie wierzę w to co słyszę”.
Chyba sama powinnaś sobie kogoś znaleźć, a nie mi cały czas zatruwasz życie swoim wtrącaniem się! – krzyknęła zbiegając z półpiętra i wychodząc z jadalni.
Widzę, że znowu foszek. – szepnął Michael, przygryzając ucho siedzącej obok Amber, a ta zaczęła się do niego łasić niczym kotka.
Weź mi nawet nie mów. Dopiero co przestała się na mnie obrażać o poprzedniego faceta.
Skoro tak się kłócicie o facetów, to może niech sobie znajdzie dziewczynę. – rzekł Herbert upijając łyk miętowej herbaty. Zaskoczyła mnie taka wypowiedź z jego ust. Od kiedy on myślał w ten sposób?
Ty też mógłbyś sobie kogoś znaleźć. – odburknęłam mu. Zerknęłam na Aratę, który zdawał się być nieobecny, aż do tego momentu. – Coś się stało? – spytałam wstającego chłopaka.
Nie nic. Muszę iść coś załatwić. – rzucił beznamiętnie i skierował się w stronę wyjścia.
Co mu jest? – spytałam Herberta.
Nie wiem. Jest taki od kiedy dostaliśmy te karty podopiecznych.
Może mu się jego dziewczyna nie podoba. – zażartował Larry.
Ty to głupi jesteś.
Her... – zaczęła siedząca do tej pory cicho Lillie – czarnowłosa dziewczyna z dużą ilością kolczyków i mocno pomalowanymi oczami oraz najlepsza przyjaciółka Amber.
Herbi, może weź idź za nim i dowiedz się o co chodzi? – przerwał jej Larry.
Jeśli będzie chciał to sam mi powie o co chodzi, nie chcę go zmuszać. – odpowiedział spokojnie upijając kolejny łyk, po czym spojrzał na Lillie. – Zaczęłaś coś mówić.
Ah, nie nic. – speszyła się i założyła niesforny kosmyk za ucho. Nie uszło to mojej uwadze. Czyżby Herbert jej się podobał?
Twoja wola.
Ile nam zostało? – wtrąciła się Amber, posyłając jednocześnie Lillie wymowne spojrzenie.
Jakieś 15 minut.
To my się będziemy powoli zbierać. – odezwał się Michael.
No my pewnie też. – rzuciłam do Herberta, a ten potwierdził mi skinieniem głowy.
No to wychodzi na to, że muszę się liczyć z kolejnym cichym miesiącem ze strony Callie. I obowiązkowo muszę pogadać z Rogerem, jak tylko będzie sposobność.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz