sobota, 22 listopada 2014

Rozdział 2 – Część 3 – Roger


"Nie lubię szeptaćbo szept rodzi plotki"


~4 września~


Roger skup się! – opieprzyła mnie po raz piętnasty Megan. Właśnie rozgrzewałem się przed treningiem. Jak w każdy czwartek, ćwiczyłem ze swoim zespołem tanecznym. Znajdowaliśmy się na sali treningowej, która była położona w szkole na parterze.
Spojrzałem na dziewczynę i zamyśliłem się. Megan jest wysoką, uroczą blondynką z nadzieją w uśmiechu i kosmosem w spojrzeniu. Cholernie lubi pomagać innym i ma straszny 'kompleks zbawiciela'. Oprócz tego jest miłą osobą, o ile nie chcesz zrobić jej krzywdy. Jeśli natomiast jesteś wobec niej w porządku – otrzymasz od niej wszystko, co materialne/emocjonalne/fizyczne.
Z zamyślenia wyrwał mnie jej krzyk.
Roger kurwa mać! Skup się! Możesz być tutaj z nami, a nie miedzy nogami jakieś dziewczyny? – spytała się mnie z wyrzutem.
Jasne, że tak. – odmruknąłem.
Ustawiliśmy się idealnie naprzeciwko lustrzanej ściany. Ja po prawej, Megan po lewej, natomiast Shin i Jung z tyłu. Panowie są braćmi z Korei. Przy nich nie dało się nudzić ani być smutnym. Cała nasza czwórka stanowiła zespół taneczny.
Już puściliśmy muzykę, mieliśmy stawiać pierwsze kroki, gdy nagle na salkę weszła z impetem Aylin.
Roger! – krzyknęła, a jej krzyk rozniósł się głuchym echem po sali.
Kurwa mać! Przerwa znowu! – krzyknęła nieźle zirytowana Megan.
Ruszyłem powoli w stronę Aylin i rzuciłem niezbyt zaciekawiony:
Co jest?
Jeszcze się pytasz?! Co narobiłeś, co kurwa?! – Aylin zaczęła mnie szturchać i lekko popychać.
Co ja znowu?! – przytrzymałem ją lekko za ramiona.
Gówno tatusiu. – syknęła z jadem w moją twarz.
Co, jaki do chuja batona tatusiu?! – spojrzałem jej w oczy coraz bardziej zirytowany całą sytuacją.
Oooo, jeszcze nie słyszałeś? – spytała mnie udając rozbawioną.
No nie, może mnie w końcu oświecisz? – mój limit powoli się kończył.
No o tym, że nasza kochana Elisabeth jest w ciąży! – krzyknęła z udawoną radością Lin klaszcząc dłońmi.
Hahahahha...kochanie nie za dużo czasami wciągnęłaś białego? – zakpiłem.
Nie, dziś jeszcze nie, ale kurwa Roger cała szkoła huczy od plotek. – spojrzała mi w oczy z dość poważnym wyrazem twarzy.
O ja pierdole...nie wierze, na prawdę? – czułem mega złość, zirytowanie i zniesmaczenie.
Tak. – Lin pokręciła twierdząco głową i po chwili dodała – Ja lecę. Wyjaśnij to z nią i trzymaj się. – dała mi buziaka w policzek, po czym słodko się uśmiechnęła i wybiegła z sali.
Odwróciłem się i usiadłem obok Shina, który chwilę temu usiadł na podłodze.
To co Roger mamy się składać na łóżeczko? – powiedział Jung rozbawiony całą sytuacją.
Nie musicie, wracajmy do treningu.

~

Po 2 godzinach treningu wróciłem do internatu. Przechodząc obok pokoju wychowawców usłyszałem:
Roger, chodź tutaj na chwilkę.
Więc wróciłem się do niego i stanąłem w progu.
Tak słucham? – spojrzałem na panią Green. Była ona wychowawczynią w internacie, którą bardzo lubiłem. Miała długie kręcone rude włosy, duże zielony oczy i przyjazny uśmiech.
Co to za akcja z tą ciążą? – spytała bez owijania w bawełnę.
A co ma być? Zerwałem z tą dziewczyną, a ona zachowuje się, jak nienormalna – mruknąłem coraz bardziej zirytowany tym wszystkim. Czemu ona mi, to robiła? Po co jej to?
Ale Roger, wszyscy o tym już wiedzą, nauczyciele, dzieciaki w szkole, w internacie.. .
Ale, to moja wina?! Że ona jest jakaś szurnięta?! – krzyknąłem, bo już nie wytrzymałem, a po chwili dodałem z lekkim uśmiechem – Zresztą wiem do czego służą gumki.
Ja w, to nie wątpię, że wiesz do czego one służą, ale wyjaśni tą sytuację, okej? – spytała patrząc na mnie wyczekująco.
Dobrze, postaram się. – rzuciłem i wyszedłem z pokoju wychowawców. Idąc do pokoju dzieciaki z internatu patrzyły na mnie, szeptały sobie nawzajem coś do ucha.
Siema. – rzuciłem i powędrowałem wzrokiem na moje łóżko, na którym leżała jakaś niebieska reklamówka. Z ciekawością otworzyłem ją i nie mogłem uwierzyć własnym oczom.
Co, to jest Max ja się kurwa mać pytam, co to jest?! – wrzasnąłem wyciągając zawartość reklamówki i rzucając w Maxa, po chwili rzuciłem w niego całą reklamówką.
No Roger nie wiedzieliśmy jakie kupić, czy niebieskie, czy zielone, ale i ten i ten pasuje do chłopczyka, jak i do dziewczynki. – powiedział, to wszystko śmiejąc się głośno.
Nie. Ja mam tego dość. Muszę, to w końcu załatwić.

~

Po 15 minutach zaparkowałem pod domem Elisabeth, wysiadłem z auta i zdeterminowany ruszyłem pod drzwi. Zadzwoniłem dzwonkiem i nie musiałem czekać długo, ponieważ Lis wyszła i od razu zacząłem jej wyrzucać wszystko.
Co Ty sobie myślisz?! O co Ci chodzi?! Jaka do chuja ciąża?! Kurwa mać ja nie jestem jego ojcem, o ile ono w ogóle istnieje! – krzyczałem to, co mi ślina na język przyniosła, ponieważ musiałem wyrzucić całą frustrację i złość, która ostatnio we mnie siedziała, a dziś nagle wybuchłem po tej całej akcji z ciążą.
Ale Roger... – zaczęła żałośnie.
No co kurwa, no co?! – krzyczałem dalej.
Jakiś problem? – usłyszałem męski głos i spojrzałem w tamtą stronę. Ten szmaciarz, ten chuj był tam, u niej. Ten cały koleś miał czelność tam być. Wtedy już wściekłość wzięła nade mną górę, lekko popchnąłem Lis i się rzuciłem na niego , jak się dowiedziałem osobnika płci męskiej o imieniu Vinny. Moja pięść miała cudowne spotkanie z jego nosem,po czym zachwiał się lekko do tyłu i zmierzyliśmy się wzrokiem.
Taki kurwa mać problem! – krzyknąłem i ruszyłem po kilku sekundach do wyjścia, na odchodne powiedziałem do Lis - Masz wyjaśnić całą tą sytuację z tą całą ciążę, bo jak nie, to pożałujesz. – zerknąłem jej w oczy z kpiącym uśmieszkiem – Żegnaj moja miłości życia.
Wsiadłem do auta, po czym ruszyłem z piskiem opon. Miałem 1 wiadomością tekstową od taty. Jedyne co przeszło mi przez myśl, to 'ja pierdole' odebrałem ją. „Dowiedziałem się, że jestem dziadkiem, musimy pogadać” i tylko nacisnąłem mocniej pedał gazu, zadzwoniłem do Maxa, czy chce się iść napić, on jak zawsze mi nie odmówił.




5 komentarzy:

  1. Świetny rozwój akcji. Byłoby super, gdyby dodać do tego odrobinę więcej opisu emocji i uczuć osoby, z której perspektywy pisany jest rozdział:)

    OdpowiedzUsuń
  2. "do chuja batona" - kradnę, albo zapożyczam, tak czy inaczej od dzisiaj w moim słowniku gości.
    Rogera rozdziały najlepiej... najszybciej się czyta, są takie pełne emocji, akcji, ciągle coś się dzieje, ale mimo tego nie przepadam za tym bohaterem. Niezwykle mnie drażni taki zadufany w sobie szczeniak.

    Co mu kupili? Buciki czy czapeczkę? A może grzechotkę?

    Akcja z ciążą dobra, podoba mi się jak go te plotki wkurzają. Trochę mu się należy. Wcale mu nie współczuje xD

    Jezu, jak te plotki szybko się rozchodzą, że nawet do tatusia dotarły - brawo xD

    Zauważyłam też, że ta część nie miała nudnych, przydługich opisów z masą błędów stylistycznych i powtórzeń. - Wybaczcie tę złośliwą uwagę, ale staram się być szczera.

    OdpowiedzUsuń